czwartek, 17 marca 2016

(0)Prolog

Prolog

Rok 544       Opuszczone Miasto Kirhem –Ostatnia bitwa krwawej wojny

- Wasza wysokość, wojska… pół… nocy...
- Spokojnie, weź oddech chłopcze – Powiedział król do zdyszanego posłańca.
- Ech, wojska północy właśnie weszły pod bramy miasta. Są ich tysiące, nie damy im rady. Ur-khan wysłał całą resztę wojska, która mu została.
- Tak jak myślałem. Vernes, pozwól ze mną.
- Tak jest wasza wysokość.
- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie mówił do mnie „Wasza Wysokość”. Jesteś moim doradcą. Osobą, którą cenie najbardziej i jedynym przyjacielem, który mi pozostał – uśmiechnął się król, obejmując ręką barki Vernesa.
Król ze swoim doradcą wchodzili powoli na wzgórze, z którego było widać całe miasto. Miejsce to było punktem strategicznym metropolii. Znajdowało się ono przy zachodniej części, tuż przy murach. Gdy weszli na samą górę, Król stanął w miejscu i spojrzał na miasto. Było ono puste - tak jakby mieszkańcy w ciągu chwili uciekli i zostawili wszytko, nad czym pracowali. Domy były pełne mebli i dobytku. Nikt nie spodziewał się, że będzie musiał uciekać tak nagle. Niektóre z pośród domostw były spalone, a inne zburzone. Wojna zostawiła straty nie tylko w samych ludziach, ale w ich psychice. Kobiety, dzieci - nie było ważne, kim byłeś. Wojna nie oszczędzała nikogo.
- Widzisz tych wszystkich ludzi? Są gotowi oddać za mnie życie – Rzekł król, który widocznie się zmartwił.
- Jesteś ich królem. Takie jest ich zadanie.
- Nie chce posyłać ich na śmierć. Mają swoje rodziny, mają gdzie wracać.
- Nie posyłasz ich na śmierć. Walczą o to, by ich rodziny mogły być bezpieczne.
- Daruj sobie żarty. Spójrz tylko, ilu ich zostało. Wystarczająco dużo ludzi już przez mnie zginęło. Dobrze wiesz, jak skończy się ta bitwa.
- To, co planujesz?
- Vernes. Spójrz na mnie.
Oczy królewskiego doradcy skierowały się ku oczom króla.
- Jeśli kazałbym ci mnie zabić, zrobiłbyś to? Byłby to przecież rozkaz.
Vernes momentalnie zbladł.
- Co ty wygadujesz?! – Vernes był teraz ewidentnie zdenerwowany
-Ktoś musi to wreszcie zakończyć. Chcę by mieszkańcy mojego kraju byli bezpieczni, żeby ci wszyscy żołnierze mogli wrócić to swoich rodzin. Aby nie musieli się martwić czy jutro będą mogli wyściskać swoje żony i dzieci.
- W takim razie, co chcesz zrobić?
- Jesteś najpotężniejszym magiem, jakiego znam, dlatego też jesteś moim doradcą. Więc zapytam cię wprost. Potrafisz wywołać deszcz ognia, prawda?
- Tak, owszem – doradca zdziwił się pytaniem swojego króla.
- Tak duży, że obejmie całe miasto?
- O nie. Nie zrobię tego. Wiem, o co ci chodzi.
- Myślałem, że jesteś gotowy, aby oddać życie za kraj.
- Jestem, ale ludzie nie są gotowi byś ty oddał swoje.
- Muszę zapewnić im bezpieczeństwo, a nie zrobię tego, posyłając kolejnych żołnierzy na śmierć i otwierając wrogowi drogę do miast zamieszkiwanych przez niewinnych ludzi. Zakończymy tą wojnę tu i teraz. Idź na dół i każ żołnierzom wracać do domu. Ja pójdę do centrum miasta. Gdy tam dotrę udam, że chcę rozmawiać z Ur-khanem. W trakcie naszej rozmowy żołnierze wroga rozbiegną się pewnie po mieście, aby znaleźć naszych. Gdy rozejdą się po mieście, ty zrobisz to, co do ciebie należy. Wywołasz deszcz ognia, który zniszczy całe miasto łącznie z nami i wojskami wroga.
- Jeśli taka jest twoja wola, nie będę stawiał sprzeciwu. Lecz mam prośbę.
- Tak?
 -Mogę napisać list pożegnalny do mojego syna? Ma 16 lat. Nie widywałem go zbyt często, ale chcę, żeby wiedział, że przez ten cały czas pamiętałem o nim i go kochałem.
- Oczywiście. Gdy skończysz, przyjdź do mojego namiotu. Napijemy się razem ten ostatni raz…
Sześć godzin później miasto stało już w płomieniach. Król, którego lud tak kochał, leżał martwy razem z tysiącami wrogów. Była to ostatnia bitwa krwawej wojny, którą bohatersko zakończył. Lecz nie spodziewał się, że wszyscy będą myśleć, że zginął on z rąk swojego doradcy, który zdradził go w  momencie, kiedy potrzebował go najbardziej.
Od czasu bitwy, pod Kirchem, tron zajął syn króla - Elric. Królestwo cieszyło się pokojem przez 4 lata, lecz od roku 548 znów wybuchła wojna z północą, którą wywołał młody Elric.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz